Meandry idiomatyki, czyli baśń o tym, że nie należy mówić brzydko

Poniedziałek. Skill niewiele wyższy od zera. Wyszedłem przeto zajarać.
W miejscu do tego przeznaczonym stoi słoik, do którego pospołu z innymi nałogami kiepujemy. Zwykle, kiedy odkręcam tę naszą popiołkę, nic szczególnego się nie dzieje. Tym razem ze słoika wyszedł Dżin i mówi do mnie w te słowa:
- Krzysztofie. Jestem Dżinem kiepownicy. Spełnię jedno twoje życzenie.
- Ej, weź nie pierdol! - odrzekłem radośnie nie zastanawiając się ni chwili. Chciałem jeszcze powiedzieć, że pragnę pokoju na świecie i ogólnej życzliwości, ale on zniknął.

Coś mi mówi, że mamy teraz kosę.

Brak komentarzy: