***

Gdybyś tylko mógł, nazwałbyś mnie aniołem. Niepomny zakrzepłych śladów znaczących miejsca, w których niezliczone milenia przed twoimi narodzinami powiewały pióra, wpatrywałbyś się we mnie myśląc o cudzie. Moja rola polega na tym, by trzymać cię w rękach zaraz przed tym, kiedy po raz pierwszy ujrzysz światło. I w tym ulotnym momencie wieczności wsłuchać się w twoje pierwsze tchnienie. Znowu spróbować zrozumieć wszystko patrząc zaledwie na pyłek kurzu.
Miejsce, w którym trwamy zawieszeni byłoby ci obce, gdybyś mógł je teraz oglądać. To jednak tutaj będziesz chciał się znaleźć przez całe swoje życie. Będziesz tworzył i kochał, świadomie i bezwiednie płodził i unicestwiał. Będziesz pogardzany i będziesz budził lęk. Wszystko jednak po to, by jeszcze raz wtulić swoją głowę w moje pomarszczone ramiona.
I ja także będę za tobą tęsknił. Dopóki twoja łza nie wyschnie na moim policzku.
Witaj i żegnaj. Dziecko. Starcze.
Żegnaj i witaj.

Brak komentarzy: